Drodzy Wszyscy, którzy są w jakikolwiek sposób związani z edukacją!

Jakiej szkoły Wam życzyć – uczniowie, rodzice, pracownicy oświaty?

Radosnej. Przede wszystkim. Nauka jest zapewne ważna, ale nie najważniejsza. Nie żyjemy dla dyplomów, pozycji w tabelach rankingów, średnich na świadectwie czy nawet dla sukcesów zawodowych w dorosłym życiu. Żyjemy dla siebie wśród innych ludzi – zawsze wśród innych ludzi.

Miarą dobrej szkoły jest to, w jakim stopniu ludzie przebywający w niej na co dzień czują do siebie sympatię NA CO DZIEŃ – nie w dzień uroczystego święta, kiedy dzieciaki wręczają nauczycielom wiązanki i czekoladki. Owszem, to ładny zwyczaj i zapewne byłoby smutniej, gdyby go nie było. Ale ważniejszy jest spontaniczny uśmiech dziecka mijającego nauczyciela na przerwie.

Z czego szkoła powinna się cieszyć najbardziej? Z uczniów odnoszących sukcesy na olimpiadach? Zapewne to jest duża satysfakcja. Ale ważniejszy jest moment, w którym dziecko przychodzi do nauczycieli z ufnością, pokazując zadanie, którego nie potrafi rozwiązać i prosi o pomoc bez lęku, że błąd zostanie mu policzony w kolumnie „winien”.

Szkoła może się cieszyć z uczniów, którzy chętnie organizują jej codzienne życie. Zamiast obawiać się, że pomysły młodych ludzi wywrócą do góry nogami ustalony tradycją porządek, moglibyśmy na święto edukacji zafundować sobie odwagę dla zmian. Tak zwane samorządy uczniowskie (czyli w rzeczywistości ich zarządy, bo pojęcie „samorząd” obejmuje wszystkich uczniów w szkole) często mogłyby zdziałać cuda, gdyby nauczyciele odpowiedzialni za monitorowanie ich działań nie zaduszali ich nadmierną opieką. Ale dzisiaj nic smutnego, więc po prostu życzmy sobie wszystkim większego udziału uczniów w życiu szkoły.

Rodzice cieszą się wynikami swoich pociech, ale nie wszystkim jest to dane, bo szkoła ma obowiązek stawiać stopnie, nie zawsze dobre (przynajmniej tak się nam wydaje, chociaż ja jestem innego zdania). Życzmy sobie takiej szkoły, w której każda uczennica i każdy uczeń mogą się wykazać jakimś sukcesem, w której wysiłki wychowawców bardziej zmierzają w kierunku wychwycenia okazji, by dziecku powierzyć zadanie odpowiedzialne, ale dopasowane do jej czy jego umiejętności i – co nawet ważniejsze – pasji.

Życzmy sobie szkoły, która jest sama dla siebie nagrodą za obecność w niej. Radością od rana do zakończenia zajęć. I jeszcze później – szkoły, która żyje przez cały dzień. Mam takie malutkie marzenie, żeby popołudniami mogli się w niej uczyć dorośli. Czasem nawet uczyć od dzieci.

Życzmy sobie, by w ten sposób rozumiane i realizowane święto edukacji trwało PRZEZ CAŁY ROK!