„Edukować umysł bez edukacji serca to jak w ogóle nie edukować”. Arystoteles
Lisa Currie, współtworzy projekt Ripple Kindness, którego celem jest poprawa zdrowia emocjonalnego i psychicznego uczniów szkół podstawowych. Program ma na celu pielęgnowanie współczucia i szacunku do ucznia, nauczycieli i rodziców, którzy wspólnie mają budować przyjazną i bezpieczną społeczność szkolną.
—
Agnieszka Korcz: Jestem pod ogromnym wrażeniem Pani działalności. Jest Pani pełna pasji i zaangażowania. Kiedy odwiedziłam Pani stronę internetową, to zobaczyłam same uśmiechnięte i szczęśliwe dzieci. Czy to zdarza się tylko w Australii? (śmiech)
Lisa Currie: Nie mogę mówić o reszcie świata, mogę opowiedzieć o moich doświadczeniach w Australii.
U nas większość dzieci jest szczęśliwa, że chodzi do szkoły
Oczywiście są i wyjątki, ale ogólnie szkoła postrzegana jest bardzo pozytywne, szczególnie w szkołach podstawowych, gdzie dzieci bawiąc się, czerpią radość z życia społecznego. Szkoła powinna być miejscem, gdzie buduje się przyjaźnie na całe życie.
Proszę opowiedzieć więcej o projekcie Ripple Kindness. Co było inspiracją do utworzenia tego programu?
Po nieoczekiwanej stracie kogoś bliskiego moja rodzina była pełna smutku i czuliśmy się jak dzieci zagubione we mgle. W miarę upływu czasu czuliśmy się lepiej i byliśmy w stanie funkcjonować normalnie. Za każdym razem mój mąż i ja angażowaliśmy się w akty życzliwości, oboje zauważyliśmy, że miały one pozytywny wpływ na nasze samopoczucie i poziom szczęścia.
Jak badałam życzliwość i związaną z tym naukę, byłam pod wrażeniem jej zdolności do bycia naturalnym antydepresantem i siły, która jednoczyła ludzi. Stało się dla mnie jasne, że życzliwość była odpowiedzią na wiele problemów społecznych. Co więcej, wszyscy mamy ją w sobie. Wiem, że niektórzy czytelnicy będą teraz z niedowierzaniem potrząsać głową, myśląc o tych wszystkich spotkanych niesympatycznych i nieżyczliwych ludziach, ale uważam, że każdy urodził się dobry, a ich wizerunek zewnętrzny został ukształtowany przez otoczenie i okoliczności.
Zaczynaliśmy naszą działalność od specjalnie zaprojektowanych kart dla dzieci i dorosłych, które dystrybuowaliśmy wśród naszej społeczności. Ale już wkrótce otrzymaliśmy wnioski z australijskich szkół, które chciały je wykorzystać w swoich klasach. Ponieważ liczba zapytań ciągle rosła, zdaliśmy sobie sprawę, że to nie tylko doskonała okazja, aby mieć wpływ na większą grupę. Okazało się, że nauczyciele szukali czegoś, aby pomóc dzieciom, które miały problemy z dostosowaniem się. Dostrzegliśmy możliwość tworzenia kultury życzliwości poprzez szkoły podstawowe, które w ten sposób ukształtują dobrą młodzież.
Dzieci biorące udział w projekcie realizują specjalne pomysły na życzliwość, jak np. „pomogłem babci umyć naczynia”. To Pani podsuwa pomysły czy też są one wymyślane przez dzieci?
Nasz program nauczania ma inny moduł dla każdego poziomu klasy, ale wszystkie wymagają zaangażowania dzieci w wykonywany akt życzliwości. Pomysły powstają podczas burzy mózgów nauczyciela i klasy, czasami pedagodzy korzystają z gotowych propozycji, a czasem dzieci wymyślają coś na własną rękę.
Gdy dzieci otrzymują swoje karty życzliwości, są poproszone o wykonanie trzech aktów. Pierwszym z nich jest uczynek dla kogoś w szkole, kogo dobrze znają. Drugi dla kogoś, kogo nie tak dobrze znają, a nawet może nie lubią. Trzecią kartę zabierają do domu. Pomysł zabrania karty poza szkołę nie tylko przyczynia się do poszerzania fali życzliwości, ale daje dzieciom poczucie, że są w stanie uczyć życzliwości rodzinę, przyjaciół i sąsiadów.
Pani projekt inspiruje ludzi na całym świecie!
Ripple Kindness rozpoczynał jako lokalny projekt społeczny, ale szybko media społecznościowe rozsławiły nasz pomysł. Największymi krajami, które za nami podążyły, to USA, Australia i Kanada, ale sam projekt na portalach społecznościowych zrzesza ludzi z ponad 45 krajów. Wysyłaliśmy kartki życzliwości na cały świat. Aktualnie dystrybuujemy ich 135 000. Projekt może być zastosowany w każdym kraju, ale jest w języku angielskim. Szkoły mogą poprosić o pakiet informacji na naszej stronie internetowej: www.ripplekindness.org
W jaki sposób nauczanie życzliwości w szkołach może redukować agresję? „Więcej endorfin poprzez altruizm”?
Istnieją liczne badania, które potwierdzają tę teorię. Ale nie potrzeba dowodów naukowych, by zauważyć, że gdy ludzie są dla siebie dobrzy, poprawiają się ich relacje. I to nie tylko ci ludzie, którzy są życzliwi, doświadczają pozytywnych emocji, lecz także ci, którzy to obserwują. Kiedy dzieci są częścią aktywności związanej z życzliwością, są naturalnie nagradzane poprzez mnóstwo pozytywnych emocji. Działalność ta wciąga bardzo wielu ludzi, nawet tych, którzy wydają się mieć serca z kamienia.
Polski system edukacji oparty jest na weryfikacji wiedzy. Co, Pani zdaniem, możemy szybko zmienić, aby ulepszyć stary lub zbudować nowy system, opierając się na dialogu z uczniami i rozwoju ich osobistych kompetencji?
Wszystkie systemy edukacyjne muszą dokonywać regularnych przeglądów swoich procedur, żeby nie utknąć w średniowieczu. Wszystko zmienia się w szybkim tempie, ale
osobiście uważam, że nigdy w historii nie było większego zapotrzebowania na pozytywną psychologię w szkołach niż teraz
Dzieci muszą się nauczyć, jak współdziałać w pozytywny sposób, muszą mieć możliwość doświadczyć emocji, które uczynią z nich ludzi o dobrych sercach. Wymaga to jednak czasu. Kiedy masz do czynienia z systemem, który funkcjonował przez tak wiele lat, musisz uzbroić się w cierpliwość.
Poza tym szkoła nie powinna być przykrym obowiązkiem…
To jest jak z czytaniem i pisaniem: jeśli chcemy, by coś stało się naturalną częścią życia, musimy to regularnie ćwiczyć. Z życzliwością nie jest inaczej. To dlatego nasz program trwa od przedszkola do szóstego roku życia. Dzieci otrzymują regularne lekcje, nasza działalność wykracza poza klasę, wpływa na dom i społeczność. Dzieci są jak gąbki i często nasiąkają tym, co obserwują u swoich rodziców czy nauczycieli, więc konieczne jest zachęcanie ich do kreowania własnej życzliwości.
Dawno minęły czasy, gdy instytucja edukacyjna była odpowiedzialna tylko za czytanie, pisanie i arytmetykę. Szkoły muszą iść z duchem czasu. Co z tego, że jestem niesamowicie wykształcona, jeśli nie posiadam umiejętności społecznych niezbędnych do budowania relacji z innymi? Nauczyciele twierdzą, że mają już wystarczająco dużo do zrobienia, więc nie powinno się już im niczego dokładać do istniejącego programu nauczania. Ale to, co się naprawdę liczy, to przebudowa programu nauczania i priorytetów.
Co Pani radzi polskim nauczycielom?
Jednym z największych zarzutów, jaki słyszę od dzieci, jest to, że ich nauczyciel jest w złym humorze i za dużo krzyczy. Kiepski nauczyciel nie jest przestrzegany jako kompetentny, a jego brak zaangażowania zatruwa szkołę. Często nie zdajemy sobie sprawy tego, że dzieci odzwierciedlają złe zachowania swojego otoczenia. Aby stworzyć dobrą atmosferę w klasie, nauczyciel musi mieć dobre samopoczucie. To powinno być priorytetem dla wszystkich przywódców.
Rozmawiała Agnieszka Korcz
- Artykuł pochodzi z magazynu Sygnał, nr 5/029 maj 2015