Czy nowoczesne technologie rzeczywiście powinny na stałe zagościć w polskich szkołach?

Odpowiedzi zarówno pozytywne, jak i negatywne często słyszymy, rozmawiając z nauczycielami, uczniami czy rodzicami. Wiele zależy od tego, czy mieliśmy dobre, czy też raczej złe doświadczenia w tej materii.

Entuzjastów projektów edukacyjnych, w tym szczególnie międzynarodowych – jak na przykład eTwinning, nie trzeba przekonywać do celowości pracy z aplikacjami, które można wykorzystać zarówno na codziennych lekcjach, jak i podczas realizacji kolejnych zadań projektowych. Wiedzą oni, że możemy w ten sposób doskonale rozwijać kreatywność ucznia, wspierać go w rozwijaniu umiejętności komunikacji w języku ojczystym oraz obcym, przyczyniać się do formowania operatywnej jednostki, która w przyszłości bez problemu znajdzie swoje miejsce na rynku pracy, a w kontaktach z innymi pozostanie wartościowym człowiekiem.

Jest jednak duża grupa pedagogów, którzy przyzwyczajeni do swoich własnych form pracy negują wartość nowych narzędzi w procesie edukacyjnym. Twierdzą oni, że takie działania to jedynie mało efektywna zabawa, która nie przyczynia się do widocznego wzrostu wiedzy, ani też nie pomaga znacząco w podnoszeniu wyników z egzaminów końcowych. Co więcej, korzystanie z nowych narzędzi wiąże się z koniecznością podnoszenia własnych kompetencji informatycznych, tworzeniem nowych zasobów, które to czynności są niezwykle czasochłonne.

Rozmawiając z uczniami podczas wyjazdów do różnych szkół, zbieram również przeciwstawne opinie, co do ich pracy w szkole z wykorzystaniem tabletu, tablicy multimedialnej, telefonu komórkowego czy komputera. Wielu z nich przyjemność sprawia granie w ciekawe quizy. Biorąc udział w projektach, z wypiekami na twarzy czekają na odpowiedzi swoich kolegów z odległych krajów. Chwalą także korzystanie z ciekawych zasobów online na lekcjach języków obcych, gdyż dzięki temu szybko podnoszą swoje umiejętności rozumienia tekstu mówionego oraz podświadomie poszerzają zasób środków leksykalnych i gramatycznych, które wykorzystują w sposób aktywny.

Jednak istnieje również grupa młodzieży, która dostrzega też pewne minusy zajęć z nowoczesnymi technologiami. Po pierwsze, czasami zdarza się, iż nauczyciele przedstawiają im jakieś narzędzie tylko po to, by zastosować je na zajęciach. Nie ma to żadnego wsparcia w dążeniu do osiągnięcia konkretnych celów edukacyjnych, a motywacja pedagogów to „odfajkowanie” korzystania z technologii informacyjno-komunikacyjnych. Z kolei uczniowie szkół ponadgimnazjalnych, mając przed sobą perspektywę bliskiego egzaminu dojrzałości, wolą jednak wybrać tradycyjne formy pracy od „zabawy” w wirtualnym świecie.

Współcześni rodzice często nie rozumieją korzyści w rozwijania kompetencji kluczowych swoich dzieci poprzez wykorzystanie narzędzi oferowanych przez technologie. Dopiero po dłuższej rozmowie udaje się ich przekonać, iż umiejętność pracy w grupie, wspólnego podejmowania decyzji czy też inicjatywność i przedsiębiorczość mogą mieć zasadnicze znaczenie w przyszłym życiu zawodowym młodego pokolenia.

Biorąc pod uwagę specyfikę współczesnych czasów, różnorodność i zmienność wiedzy oraz fakt, że praktycznie wszystkie aspekty życia w jakimś stopniu przeniosły się do rzeczywistości wirtualnej, koniecznym jest według mnie, aby i szkoła znalazła swoją drogę w kierunku postawienia ucznia w centrum edukacji poprzez stworzenie takiego środowiska, które, łącząc sprawdzone formy pracy z nowoczesnymi technologiami, skutecznie będzie rozwijać ciekawość świata, motywować do nauki i brania odpowiedzialności za własne uczenie się.