Wiek XXI to wiek niezwykłych możliwości. Powszechny dostęp do nowoczesnych technologii i urządzeń interaktywnych stał się normą. Tablety czy iPady to przedmioty codziennego użytku, a nie sprzęty luksusowe. Dostęp do nich zyskały także dzieci.
Dyskusja o tym, czy warto zezwalać dzieciom na użytkowanie elektroniki trwa, ale jej wymiar teoretyczny coraz bardziej rozmija się z praktyką. Świat mknie do przodu i choć według niektórych rodziców elektronika jest zbędna w procesie wychowania (dotyczy to zwłaszcza tych, którzy zaznaczają „ja dorastałem bez tabletu i radzę sobie świetnie”), trzeba spojrzeć na sytuację obiektywnie. Bez umiejętności obsługi nowoczesnego sprzętu nasze dziecko wyrośnie na cyfrowego analfabetę w świecie, który za 5, 10, 15 lat będzie bezwzględnie obligował do korzystania z innowacyjnych dziś technologii. Tendencja jest wyraźna i niepodważalna, ale kluczem do sukcesu jest umiar i rozsądek pod względem wyboru aktywności cyfrowych dla dziecka. Interaktywny nocnik z uchwytem na tablet jest przesadą, ale tablet w rękach pięciolatka przez godzinę dziennie – jest opcją rozsądną.
Nowe technologie to przecież nowe perspektywy. Zamiast bajki, która wywołuje oczopląs lub gry, która wymaga od dziecka zaledwie bezmyślnego klikania, warto wziąć pod uwagę rozwiązania, które wsparte są konkretnym programem, celem i oferują coś więcej. To „coś więcej” doskonale sprawdza się, gdy w grę wchodzi pomoc dziecku zagrożonemu ryzykiem dyskalkulii.
W 2015 roku w Polsce przyszło na świat około 380 tys. dzieci. Dyskalkulia (bez współistniejących deficytów) występuje u ok. 1,5-2% populacji, zatem aż 7,6 tys. dzieci spośród tych urodzonych w zeszłym roku, to dzieci, u których może pojawić się dyskalkulia. Ryzyko wystąpienia dyskalkulii u dzieci z innymi, najczęściej uogólnionymi trudnościami w uczeniu się, jest przynajmniej dziesięciokrotnie wyższe. Sama dysleksja dotyka 15-20% populacji, a przecież oprócz dysleksji u dzieci występuje jeszcze szereg innych deficytów i zaburzeń utrudniających uczenie się. Przy takiej skali problemu warto szukać rozwiązań, które będą odpowiednie dla możliwie największej grupy osób.
Wykorzystanie nowoczesnych technologii wydaje się być najrozsądniejszym rozwiązaniem, przyjaznym i atrakcyjnym dla dziecka. Moment, w którym dziecko, uświadamia sobie, że potrafi mniej niż jego rówieśnicy, jest dla niego niezwykle stresujący. Warto ograniczyć wszelkie dodatkowe stresory i czynniki, które sprawią, że przeciwdziałanie trudnościom stanie się przeżyciem (delikatnie rzecz ujmując) przykrym. Tradycyjne, czarno-białe karty pracy z powodzeniem można zastąpić serią kolorowych gier logicznych na tablecie lub komputerze. Nauka liczenia, dodawania i odejmowania, klasyfikowania i porównywania może być o wiele fajniejsza, jeśli ubierzemy te kompetencje w atrakcyjną formę. Nasze dziecko będzie klikać tak czy inaczej – sprawmy więc, by klikanie wyszło mu na dobre.
Źródło: tekst pochodzi ze strony blog.earlylogic.com, udostępniony za zgodą autora
Blog Earlylogic – Pomagamy w diagnozie i terapii dyskalkulii i innych zaburzeń matematycznych.