Wystarczy dłuższa chwila na „free-hand writing” * Rano, tuż po obudzeniu, nie absorbując jeszcze mózgu sprawami bieżącego dnia, zapisujesz w swobodnym stylu trzy strony A4, to co ci do głowy przychodzi, co podrzuca ci mózg. To już wiesz.
Kiedy wejdziesz w nawyk takiego pisania, szybko okaże się, że po kilku pierwszych na ogół przypadkowych i często nonsensownych zdaniach, strumień myśli zacznie układać się w całkiem logiczny ciąg.
Niekiedy bardzo prozaiczny, nie znajdziesz w nim niczego niezwykłego, niekiedy jednak naprawdę odkrywczy; spod długopisu zaczną spływać myśli oryginalne, w pełni twórcze i wcześniej nieznane – a to już esencja autorozwoju (miał rację H.L. Mencken, twierdząc, że w każdym pisaniu kryje się radość niespodziewanych odkryć).
Jednak bez względu na jakość, zapis taki zawsze wywiera pozytywny wpływ na odblokowanie potencjału twórczego, chociaż nie musi zadziałać od razu. Wydaje się, że ćwiczenie to przede wszystkim rozluźnia, odpręża i uspokaja, a już to samo ułatwia dojście do wszystkich kreatywnych zasobów mózgu w ciągu kolejnych godzin dnia**.
Nie gub tych zapisków. Mogą być nieocenionym źródłem pomysłów na przyszłość. Nawet po kilku latach możesz znaleźć w nich coś inspirującego, coś, co przeoczyłeś, na co nie zwróciłeś uwagi. Nie mówiąc już o samej przyjemności wspomnień, powrotu do miłych chwil lub wydarzeń (jeśli o nich pisałeś).
I nie traktuj tego ćwiczenia jako straty czasu. Szybko przekonasz się, że zapisując te trzy kartki nie tylko uspokoisz się i wyciszysz, ale nabierzesz energii, lepiej skupisz się na celach i wprowadzisz się w dobry nastrój. Ile byś za to zapłacił na początku każdego dnia? A korzyści jest więcej, ponieważ pisząc ręcznie poprawiasz nie tylko myślenie, ale i sprawność manualną, pamięć i umiejętność wysławiania się.
To, że robisz to zaraz po przebudzeniu też ma znaczenie. Masz wtedy bowiem najlepszy dostęp do podświadomości, Z nikim jeszcze nie rozmawiałeś, nie czytałeś gazet, nie włączyłeś radia ani telewizora, nie zacząłeś się martwić nadchodzącym dniem – podświadomość „chce gadać”. Słuchaj jej i pisz. Porzuć obawy i wykonuj to ćwiczenie możliwie najczęściej, najlepiej codzienne i właśnie rano.
Pamiętaj: piszesz o sobie i dla siebie. Dla własnej kreatywności.
I jeszcze jedna rzecz na koniec. Takie swobodne, odręczne pisanie możesz uporządkować i skorzystać z nich jeszcze bardziej, zaznaczając hasłowo dziedziny, odnośnie których wpadasz właśnie na ciekawy pomysł, a którymi zajmujesz się na co dzień. Przeglądając notatki później, od razu zauważysz, jaką myśl, pomysł w jakim obszarze swoich działań możesz wykorzystać.
Twórz, aby się dzielić. To etos XXI wieku. Owocnych zapisków serdecznie życzę!
* Tekst pochodzi z niepublikowanej jeszcze najnowszej książki Marka Szurawskiego „HiMemory! Ucz się i baw!”
** Co jakiś czas urozmaicaj to zadanie pisząc list do siebie. Szczerze. Nawet gdybyś musiał się obnażyć, odsłonić swoje słabości, coś wyznać. Takie zapiski (traktuj je oczywiście jako całkowicie prywatne) mogą być bezcenne, jeśli postanowisz coś zmienić. Na lepsze.