To już za kilka dni!

Otwieramy bramy szkół, witamy serdecznie „starych wyjadaczy”, uczniów doświadczonych, czyli wszystkich od drugoklasistów w górę. Witamy szczególnie czule pierwszaki, gratulujemy im, że dołączyły do naszego dobranego grona!  Witamy bardzo gorąco tych rodziców, którzy też są swoistymi „pierwszakami”, bo pierwszy raz prowadzą swoją pociechę do klas. Nie zapominamy w powitaniach o rodzicach doświadczonych. Witamy nauczycieli, woźnych i sprzątaczki, pracowników sekretariatu, obsługę stołówki. Nie witamy dyrektorów, bo to oni, stojąc w szeroko otwartych drzwiach swoich szkół, są witającymi. Oni gospodarzą tu „zawsze”, nawet wtedy, gdy wyjechali na zasłużony urlop. To im przypada więc zaszczyt witania, a my możemy im co najwyżej tego pozazdrościć, ze świadomością, że jest okupiony ciężką pracą i nieustającą troską.

Życzymy…

Właściwie czego ja, Zosia Grudzińska, życzę? Mówiąc w swoim własnym imieniu, jako „po prostu osoba”, która by chciała, by wszyscy ludzie  dokoła niej jak najczęściej byli szczęśliwi?

Życzę – a uwierzcie mi, że to nie są mimochodem rzucone słowa, bo przez ponad tydzień głowiłam się nad tym wpisem: życzę wam wszystkim, byście w szkole codziennie przeżyli autentyczne zaskoczenie. Nie mam to na myśli niespodzianek nieprzyjemnych, które najczęściej „zaskoczeniem” dla nikogo nie są. Wyobrażam sobie za to, że uczeń dowie się czegoś nie tylko interesującego, ale też ważnego dla siebie. Albo sam będzie dla siebie zaskoczeniem, gdy postawi pytanie, które sprawi, że cała klasa wraz z nauczycielem zaczną się zastanawiać. Albo spojrzy na swoją pracę z podziwem, że osiągnął nawet więcej, niż zamierzał.

Wyobrażam sobie, że nauczyciel wyjdzie z lekcji z nieoczekiwaną świadomością, że jeszcze 45 minut temu wiedział mniej, niż teraz. Albo grupa składająca się z tzw. słabych uczniów przedstawi inspirującą pracę. Albo razem z innymi nauczycielami zaplanują zajęcia, które okażą się uczniom tak potrzebne, że poproszą o kolejne.

Wyobrażam sobie, że rodzic usłyszy od swojej pociechy, że „dzisiaj w szkole było JAK ZWYKLE super”. Albo że rozmowa z wychowawcą, której oczekiwał z usprawiedliwioną obawą, doprowadziła do wspólnych decyzji, które wydają się obiecujące w trudnej sytuacji szkolnej ich dziecka. Albo zdał sobie sprawę, że od jakiegoś czasu zamiast wywiadówek chodzi na spotkania, na których wspólnie z nauczycielami planują, jak wpływać na klasową i szkolną codzienność.

Ten spis nie wyczerpuje listy możliwych zaskoczeń, być może zresztą dla niektórych jest czymś zrozumiałym, z czym dawno już się oswoili. Takim osobom życzę natomiast, by mieli okazję przekazać mniej fortunnym szkołom swoje doświadczenia.

Wiem, czego nie będę życzyć, bo jest nierealne:

Samych dobrych stopni. Czemuż by dziecko czy młody człowiek nie mieli prawa od czasu do czasu coś skopać, ale się zleniwić i nie odrobić pracy domowej, albo po prostu mieć pecha? Czemu stawiać wszystkich pod swoistym pręgierzem stopni? Wszystkich: bo „stopnie świadczą o mnie” zarówno w odniesieniu do uczniów (jasne!), nauczycieli (niedobry to belfer, który stawia jedynki, bo „nauczyć nie potrafi” i rodziców („ci Kowalscy to jacyś tacy niezbyt – mój same piątki przynosi, a ich mała to nawet miała poprawkę w zeszłym roku”).

Więc zamiast tego życzę wszystkim uczniom:  byście nie bali się okazjonalnych porażek i żebyście mieli wsparcie zarówno nauczycieli, jak rodziców w radzeniu sobie z szkolnymi niepowodzeniami. Życzę nauczycielom, by mieli przekonanie o słuszności KAŻDEJ stawianej oceny, również dobrej i świadomość, że pomagają uczniom radzącym sobie słabiej lub wcale. Życzę rodzicom, by ciesząc się z sukcesów dziecka docenili informacje, płynące z jego wpadek i wspólnie z nim oraz z nauczycielem wyciągali konstruktywne wnioski.

Nie będę też życzyć konfliktów, ale ponieważ tych też trudno w prawdziwym życiu uniknąć, to postawię kwestię inaczej: otóż nie życzę wam tzw. przepychanek. Szczególnie nie życzę uczniom, by nauczyciele i rodzice zamiast wspólnie pracować dla dobra dziecka, walczyli bez pardonu, stawiając własne ego przed korzyść młodego człowieka. Życzę każdemu szczypty wyobraźni, dzięki której można „założyć cudze buty”  – postarać się wejść w jego sytuację i sprawdzić, czy to doświadczenie w jakiś sposób nie wpływa na zmianę naszego obecnego stanowiska. Życzę wszystkim wyrozumiałości i wielkoduszności. Nie pomijam w tych życzeniach nawet najmłodszych, czemu miałabym stosować wobec nich inną taryfę? Przecież nasze dzieci są często mądrzejsze od nas!

Na koniec, wszystkim, którzy zechcą przyczynić się do tego, by ich szkoła była coraz przyjaźniejsza, życzę lekturę poradnika, który został opracowany w ramach projektu „Szkoła współpracy. Uczniowie i rodzice kapitałem społecznym nowoczesnej szkoły”. Na stronie http://szkolawspolpracy.pl/poradniki/  jest możliwość wybrania poradnika dla uczniów, rodziców lub nauczycieli. Uzbrojeni w wiedzę i sugestie autorów, możecie wszyscy budować coraz lepszą rzeczywistość szkoły jako prawdziwej wspólnoty interesów i miejsca, w którym czujecie się u siebie. Miejsca, z którego wychodzi się z pewnym żalem, ale i z radosną świadomością, że jutro będzie po co wstawać, bo „znowu idę do szkoły!”