Dzieci mają być jak najbardziej samodzielne i odpowiedzialne
– Głównym założeniem „Budzącej się szkoły” jest oddanie uczniom współodpowiedzialności za proces uczenia się. Tworzy się pewną przestrzeń edukacyjną, gdzie nauczyciel staje się konsultantem, doradcą i przewodnikiem. Nie jest natomiast instruktorem i osobą, która tylko poucza i wszystko organizuje – tłumaczyła w „Niedzielnym poranku” prof. Małgorzata Żytko z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Jarosław Pytlak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 24 na warszawskim Bemowie, wspomniał, że naczelną zasadą tej szkoły jest to, iż dzieci mają być jak najbardziej samodzielne i odpowiedzialne.
Jarosław Pytlak zaznaczył, że „Budząca się szkoła” oparta jest przede wszystkim na zdrowym rozsądku. – Nie potrzeba wielkiej teorii pedagogicznej, żeby wiedzieć, że jeśli ktoś jest czymś zainteresowany i poczuwa się do odpowiedzialności, to wychodzi mu to lepiej. Staramy się, by dzieci czuły się w tej szkole współodpowiedzialne za to, co się tam dzieje i czego się uczą. Myślę jednak, że nasza szkoła jest bardziej tradycyjna niż jej niemiecki pierwowzór. U nas są lekcje – mówił.
„Wiedzą, czego się od nich oczekuje”
Wspomniał również, że w szkole, której jest dyrektorem, żadna przerwa nie jest krótsza niż piętnaście minut. – Jest też godzinna. Chodzi o to, żeby dzieci miały czas na kontakty społeczne, a nie tylko przychodziły uczyć się na lekcjach i szły do domu. One na przerwach też się uczą, tylko czegoś innego i robią to same. Dzieci od samego początku wiedzą, czego się od nich oczekuje i mają możliwość decydowania do pewnego stopnia, kiedy się z tego wywiążą. Mają bardzo duży margines zadań, które mogą podejmować według własnego uznania – podkreślił.
Dodał, że jego zdaniem prawdziwa pasja rodzi się przy zwalczaniu przeciwieństw. – Dla mnie sloganem jest stwierdzenie, że mamy rozwijać swoje pasje. Mamy przede wszystkim pozwolić dzieciom rozwijać się samodzielnie. Generalnie współczesna szkoła deklaruje się jako swobodna, ale jest jedynie zainteresowana, by wszystkie dzieci zrobiły wszystko razem – powiedział.
„Nauczyciel staje się konsultantem”
Prof. Małgorzata Żytko zwróciła uwagę, że mamy w Polsce pewne tradycje i są szkoły, które funkcjonują we wspomniany sposób. – Głównym założeniem „Budzącej się szkoły” jest oddanie uczniom współodpowiedzialności za proces uczenia się. Tworzy się pewną przestrzeń edukacyjną, gdzie nauczyciel staje się konsultantem, doradcą i przewodnikiem. Nie jest natomiast instruktorem i osobą, która tylko poucza i wszystko organizuje – tłumaczyła.
Podkreśliła również, że podstawową formą aktywności w „Budzących się szkołach” są zajęcia nazwane „Edukatorium”. – Uczniowie pracują w sposób zróżnicowany. Działają w parach, indywidualnie lub w grupach. Dodatkowo w jednej klasie są dzieci w różnym wieku. Jest też zorganizowana przestrzeń klasowa, która wygląda w ten sposób, że uczniowie mają szafki z różnymi pomocami, z których mogą korzystać. Są to zadania językowe lub matematyczne z całym oprzyrządowaniem i na różnym poziomie – mówiła.
Zaznaczyła też, że nauczyciel w takich szkołach głównie rozmawia z uczniami. – Nie tyle wykłada, co rozmawia. Często jest tak, że to uczniowie zwracają się do nauczyciela z pytaniem, prosząc o konsultację. On sam rzadziej reaguje. Jest przewodnikiem, bardziej osobą, która towarzyszy uczniowi w procesie uczenia się, aniżeli dokładnym organizatorem tego, co się dzieje – tłumaczyła w „Niedzielnym poranku” prof. Małgorzata Żytko.
Posłuchaj całej rozmowy
Konferencja „Budząca się szkoła – motywacja, relacje, uczenie się” odbędzie się 9 grudnia 2015r. w Wyższej Szkole Menedżerskiej przy ulicy Kawęczyńskiej w Warszawie.