Czyli czego uczyliśmy nasze dzieci kiedyś, a czego powinniśmy teraz.

I. Do mniej więcej 1750 r. przez 10 tysięcy lat żyliśmy w epoce agrarnej. Uprawialiśmy rolę. Pracowaliśmy przede wszystkim fizycznie. Myśleliśmy jak rolnicy i tego uczyliśmy nasze dzieci  – jak być dobrymi rolnikami.

II. Potem nastała trwająca 200 lat era przemysłowa, w której dalej istotna była siła fizyczna, ale do pracy zaprzęgaliśmy już pierwsze maszyny. Zaczęliśmy myśleć jak przemysłowcy – pierwsze manufaktury i fabryki, kopalnie, wytwórnie, aby przynosiły zyski wymagały kształcenia przedsiębiorczości. I tego uczyliśmy dzieci – jak prowadzić biznes, gromadzić i wykorzystywać  kapitał, jak radzić sobie z rodzącym się socjalizmem, komunizmem, itp. Era ta trwała do 1950 r.

III. Przez kolejnych 40 lat, do 1990 r. żyliśmy w erze informacji, pod jej narastającym zalewem. Nadszedł czas komputerów, internetu i technologii cyfrowych. Czas wykorzystywania umysłu w nieznanych zupełnie obszarach. Nasze dzieci uczyły się używania laptopów, komunikowania się przez internet i telefony komórkowe, poznawały wszelkie (i rozbudowujące się) metody, środki i działania związane z przetwarzaniem informacji (IT). Praca i siła fizyczna przestały mieć takie znaczenie, jak poprzednio. Zaczął liczyć się intelekt i siła umysłu.
W tej erze nie wszystko nam się udawało. Komputery nie zawsze wykorzystywaliśmy w pełni i właściwie, cyfryzacja miała swoje minusy – pojawiały się pierwsze oznaki demencji cyfrowej, stępiała się pamięć, dzieci (i my wraz z nimi) zaczęły odchodzić od Natury – zdrowego ruchu i świeżego powietrza,  nadmierne „skomputeryzowanie” życia osobistego rodziło stres, frustrację,  ograniczało kontakty i tłumiło relacje, pojawiła się przemoc internetowa, uzależnienia typu FOMO* i podobne. Zaczytując się informacjami  często o znikomej wartości zaczęliśmy doświadczać monotonii, nudy i przesytu.

IV. Środki zaradcze miała przynieść era wiedzy, której zakończenie przypadło na 2007 r. Ściślej era zarządzania wiedzą, aby nie gubić jej w lawinie ciągle atakujących informacji. Uczyliśmy więc dzieci myśleć w kategoriach wiedzy, sami starając się opanować tę sztukę, m.in. przez tworzenie takich zawodów jak konsultant do spraw wiedzy i podobne. Ale zadanie okazało się bardzo trudne, a rozwiązania niezadowalające. Bo chociaż nie było już problemu z dostępem do wiedzy, to był (i nadal jest) problem z indywidualnym wyborem, więc jaką wiedzę poznawać (oprócz tej ogólnej) i czego się uczyć (w sensie specjalizacji). I nie żeby zdać ten czy inny egzamin, ale wiedzieć, czy te egzaminy są  właściwe, czy zdobywana wiedza jest do czegoś naprawdę potrzebna. Co jest niemożliwe bez znajomości siebie, swoich ról i celów, misji-wizji życia – swojej życiowej ścieżki (czego szkoła niestety nie uczy, a i dom rzadko).
Swobodne buszowanie w sieci, informacyjne przeskakiwanie „z kwiatka na kwiatek” zrodziło również powierzchowność tak zdobywanej wiedzy (byle szybko i więcej, bez dłuższego skupienia i pogłębionej refleksji) a modna wielozadaniowość i wywoływane nią napięcie i pośpiech prowadziły do dalszego osłabiania koncentracji i obniżania kondycji psychofizycznej. Co generalnie obniżało jakość życia.

V. A co dziś okazuje się ważniejsze od wiedzy (bo dotarliśmy już do współczesności)? Co może stanowić remedium na mankamenty minionej ery? Zarządzanie czasem? Ludzie wokół nas? Relacje? Emocje? Pieniądze?

Era, w której przyszło nam żyć to era inteligencji, wiedzy o tym, jak używać mózgu, który przede wszystkim myśli (zwłaszcza twórczo), zaraz potem uczy się, zapamiętuje. Po to, aby myśleć inteligentnie o wszystkich poprzednich okresach i wyciągać wnioski. I dążyć do mądrości swoją własną, indywidualną drogą.

Tego winniśmy uczyć nasze dzieci, oddając je pod opiekę nauczycieli, którzy winni pielęgnować  i rozwijać wszystkie rodzaje inteligencji, u każdego ucznia na całym świecie.

Żeby, jak gąsienica w kokonie zmieniał się w motyla o własnym, indywidualnym pięknie. I planem na spełnione i godziwe życie.

Marzenie na granicy utopii?  A może właśnie na to jest czas?
Co nam w tym przeszkadza?
Q.B.F.F.F.S.
Kazek Maks Ur-rwis.

Do przemyśleń i dialogu (skomentuj lub porozmawiaj sam ze sobą):
Inteligencja? Umiejętność dostrzegania różnicy między tym, do czego dążymy a stanem obecnym i podejmowanie działań, zmierzających do zmniejszenia tej różnicy.
Mądrość? Rozumieć przyczyny, żyć w prawdzie i czynić dobro.
Wszystko razem? Tworzyć, aby się dzielić. Etos XXI wieku?

*FOMO – (ang.) Fear of Missing Out – obawa użytkownika internetu, że pominie jakąś informację w sieci.